niedziela, 20 listopada 2016

Czy czułeś, że Cię w jakikolwiek sposób hamowałam? Że to, że nasze zainteresowania znacznie się różniły blokowało Ci drogę do rozwijania swoich? Czy przestałeś mnie kochać, bo coś się w Tobie wypaliło, czy przestałeś, bo poczułeś coś do kogoś innego? Czy możesz ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że kiedykolwiek mnie kochałeś? Że chciałeś zrobić dla mnie wszystko? I dlaczego mnie nie ostrzegłeś? Dlaczego nie dałeś znaku? I dlaczego nie dałeś mi szansy spróbować to naprawić.... Ja zawsze dawałam Ci sygnały, że jest źle, że powoli brakuje mi sił i że to jest ten moment, w którym, jeśli Ci zależy, powinieneś się bardziej postarać. A Ty? Myślałeś o wszystkim sam, a kiedy zdecydowałeś po prostu mnie poinformowałeś, że od teraz to koniec. Że nie mam nic do zrobienia. Przez dwa lata było spoko, ale nara. Tak się nie robi i mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz. I mam nadzieję, że kiedyś pokochasz kogoś bardziej niż mnie. I dla tej osoby będziesz umiał, a przede wszystkim chciał się zmienić. Dostosować. Z nami było tak, że wyszkoliłeś mnie aż tak, że nie zauważyłam, że od dłuższego czasu nawet nie witasz mnie całusem w policzek. Wszystko, co robiłeś akceptowałam z myślą "on taki jest. Jeśli chcę, żeby nam się udało to po prostu muszę na to przystać." A że kurewsko mocno chciałam, że wierzyłam, że jesteśmy super parą i mimo, że nasz związek nie był sielanką to będziemy już razem zawsze. Byłam gotowa rezygnować z siebie, płakać parę razy przez Twoje ignoranckie zachowanie. Wszystko bym dla Ciebie zrobiła. Teraz widzę jak głupia byłam. Jeszcze ciągle Cię kocham i pewnie gdybyśmy wrócili do siebie to robiłam to wszystko kolejny i kolejny raz. Ale kiedy minie trochę czasu zobaczę i zrozumiem, że jestem warta dużo więcej niż to, co mi dawałeś. Że zasługuję na kogoś, kto będzie mnie traktował jakbym była najważniejszą osobą w jego życiu, a nie którąśtam w kolei. Że następnemu będzie zależało, żebym była z nim szczęśliwa, a nie dawałam mi do zrozumienia, że albo będzie po jego myśli albo wcale. I że od teraz będę miała odwagę walczyć o swoje, bo skoro przeżyłam to rozstanie to przeżyję jeszcze jedno, ale i dwa jeśli będzie trzeba. Aż w końcu osiągnę kompromis - faceta łączącego w sobie moich dwóch ostatnich.
Tak więc, 6 dni temu mój 2-letni związek umarł. Kolejny, o którym byłam przekonana, że będzie ostatnim.
A Ty... Mam nadzieję, że cierpisz albo będziesz cierpiał bardziej niż ja. Że zrozumiesz błąd, który popełniłeś. I że skiśniesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz