Wszystko się ułożyło, zdrowie psychiczne ustabilizowało się i wróciło do normy - znów jestem japozjebem.
Wszystko okej, nic nie doskwiera. Poza jedną myślą bijącą się w mojej głowie od jakiegoś czasu. Tak jakbym miała w niej pustkę, a o ściany czaszki odbijał się latający w tej przestrzeni napis "jesteś chujowa". Bo jestem. Zero zaprzeczenia, pocieszać też nie ma co. TAK, JESTEM CHUJOWA. Aż chce się zrobić coś, żeby to zmienić, ale co i jak to zrobić? Z całych sił się staram a i tak jestem tą gorszą, tą słabszą, tą mniej doświadczoną. I chujową. Ile jeszcze razy tego dowiodę zanim uda mi się zrobić coś na miano zajebistości? Dobre pytanie. A najlepsze jest to, że nawet jeśli w końcu to się stanie, to odpowiedź nie będzie tak bardzo oczywista jakbym tego chciała. Świetnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz