czwartek, 20 grudnia 2012

Tak bardzo wyczekiwany powrót na święta do domu i co? Chęci do życia równe zero. Myślenie mnie zabija, sprawy trochę przytłaczają. I ciągle zmartwienie.

Obudzić się rano i nic nie czuć, zapomnieć o wszystkim, co nie ma związku z domem i świętami, dać odpocząć sobie od codziennych spraw. Niby tak prosty przepis na szczęście.

Słabo mi. Od jakiegoś miesiąca. Co się dzieje? Nie wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz