Tak bardzo wyczekiwany powrót na święta do domu i co? Chęci do życia równe zero. Myślenie mnie zabija, sprawy trochę przytłaczają. I ciągle zmartwienie.
Obudzić się rano i nic nie czuć, zapomnieć o wszystkim, co nie ma związku z domem i świętami, dać odpocząć sobie od codziennych spraw. Niby tak prosty przepis na szczęście.
Słabo mi. Od jakiegoś miesiąca. Co się dzieje? Nie wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz