środa, 9 marca 2011

Nie odkryję Ameryki pisząc, że życie to czekanie. Czekanie na zaspokojenie pragnień, na osiągnięcie celów, na "niespodzianki", które przecież już dawno dokładnie sobie w głowach zaplanowaliśmy. Czasem czekamy na coś bardziej przyziemnego, np. na kontakt z osobą, która kiedyś coś dla nas znaczyła lub wciąż dla nas znaczy, a z którą zbytniego kontaktu nie mamy... Taaaak, życie nie oszczędza. Zbyt często nie doczekujemy się tego, na co czekamy, zbyt często. Jeden głupi telefon, jeden znak życia - pierwszy od zeszłorocznego maja i wszystko byłoby super, moje oczekiwanie doczekałoby się spełnienia i wszyscy byliby szczęśliwi. Ale nie. Nie tym razem.

Tym czasem "Kill Bill 2".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz