wtorek, 8 lutego 2011

Czekam na dzień, w którym dotrze do mnie, że nie wszystko jest zależne ode mnie i są rzeczy, których nie zdołam uratować - choćbym nawet bardzo chciała i się starała. Są jeszcze inni, pełno pozostałych osób, które są w równym stopniu co ja odpowiedzialne za bieg pewnych wydarzeń i bez ich pomocy wszystko spełznie na niczym.

Cały doskonały plan mi się posypał, przestałam robić cokolwiek na czas jakiś, bardzo mnie to niepokoi. Moje lenistwo może zaważyć w przyszłości na ważnych sprawach dotyczących mojego życia. Jednak nawet świadomość tego nie motywuje mnie do pracy. To bardzo źle, ale czy w końcu nie jest to tak, że "nic nie dzieje się bez powodu"?

Tydzień w Szklarskiej na nartach, jeszcze tydzień wolnego i znów powtórka. Z tym jednak szczegółem, że coraz bliżej do wiosny, ba, czuć już wiosnę! Nawet jeśli tak naprawdę nie ma jej jeszcze za oknem to powoli wchodzi do mojej głowy i duszy ;)

Codzienne ćwiczenia, bieganie i chodzenie na siłownię. Zobaczymy, czy osiągnę upragnione efekty zarówno te związane z wyglądem (które mam nadzieję zauważyć jak najszybciej) jak i te związane z nadchodzącym sezonem. Nie ma opierdalania się.

Jak często mówimy czy też myślimy "nas to nie dotyczy", "w mojej rodzinie tego nie było, nie ma i nie będzie". Jak często się mylimy, jak głupi i naiwni wtedy jesteśmy... Czasem coś może na nas spaść tak nagle, nieoczekiwanie i z taką siłą, że nie wiadomo jaką postawę wobec tego przybrać, nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać, czy popaść w rozpacz i załamanie, czy też dalej wierzyć i mieć nadzieję. I tak mija czas wtedy na takich właśnie rozmyślaniach, w ciągłym napięciu i jakimś wewnętrznym niepokoju, dręczy nas bezsilność i to, że jedyne co możemy to czekać. Czekać na co? Na wiadomości? Na wydarzenia? Na to co najlepsze czy może najgorsze? Lepiej utracić nadzieję i w razie czego się pozytywnie zaskoczyć, czy też nie podupadać na wierze, silnie się jej trzymając, ale w razie niepowodzenia przeżyć je ze zdwojoną siłą?...
Nie wiem co myśleć, co robić, co mówić ani jak się zachować. Chciałabym zostać w domu już do końca, z dala od tej sytuacji. Mam wyrzuty sumienia przez ten sposób myślenia, ale to silniejsze ode mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz