Ach, jakie to cudowne uczucie, cóż za satysfakcja, kiedy wygrywasz z samą sobą! Nawet nie wygrywasz, masz nad sobą kontrolę, jesteś świadoma i w końcu siebie wychowujesz i oswajasz! Piękne uczucie ;) po 11 godzinnej osiemnastce jestem wymęczona, ale baaardzo zadowolona. Zaczęło się zwyczajnie - nikogo nie znałam poza solenizantką i jej chłopakiem, co więcej większość gości to pary, z początku stypa, ale jak na stołach pojawiła się wódka, to od razu wszyscy jakby się rozluźnili czy coś, stali się milsi i bardziej otwarci. Na sam widok. Dziwne to, ale prawdziwe i w sumie nie przeszkadza mi to ani trochę. Widocznie taka cecha Polaków.
W ciągu tych 11 godzin natańczyłam się za wszystkie czasy, poobracałam się milion razy, wódki wypiłam, chyba po raz pierwszy, dokładnie tyle ile powinnam, czyli tyle, że nawet nie miałam uczucia "lekkości", fajek konsekwentnie odmawiałam i nie zaakceptowałam klejenia się. Tematy rozmów były przeróżne i bardzo mnie to cieszy. Komplementów usłyszałam chyba tej jednej nocy więcej niż przez całe życie! xD coś cudownego, polecam serdecznie (Adam Małysz). To w sumie całkiem interesujące uczucie, kiedy ktoś prawi Ci takie komplementy, że aż odczuwasz mocne skrępowanie...
Ach, no i mądra ja będę miała sesję zdjęciową, bo przecież lubię zakłady, lubię wygrywać je i udowadniać, że mam rację. W tym przypadku moją racją jest fakt, iż jestem niefotogeniczna, ha, wiosną ma się odbyć ten malutki event, zobaczymy co i czy w ogóle coś z tego wyniknie i jeśli tak to jakie będą owoce pracy owego fotografa ;) póki co czekam na zdjęcia z imprezy!
Powinnam odespać te godziny, od 19.00 do 6.00 rano muzyka puszczona na full w małym pomieszczeniu, wszędzie zapach fajek tyle godzin, tyle czasu przetańczone i prześpiewane, nie ukrywajmy - można się zmęczyć. W sumie spałam 3h, ale czuję, że jeszcze się nie zregenerowałam, a przecież za 4h mam autobus do Zielonej Góry i znów to samo, znów szkoła, na szczęście tylko 2 dni, później hajla bajla, nadrabiam jazdy i cudownie ;) dwa dni szkoły, 3 sprawdziany, całkiem hardcorowe i nie powiem, że nie, a ja już czuję pełne rozluźnienie z powodu zbliżającej się wiosny, sezonu, matur, lata. Nie wiem, czy będę w stanie się jakoś skupić na nauce jak już zrobi się ciepło... Szczerze wątpię. Już teraz nie umiem się zmobilizować do nauki, coś strasznego.
7h uczenia się na sprawdzian z fakultetu z historii, ogarnianie 1000lat średniowiecza chyba poszło na nic, bo sprawdzian był tak dojebany (inaczej tego się określić po prostu nie da), że nie wiedziałam od czego zacząć...... W sumie nawet nie wiedziałam jak zacząć i czym, bo prawie nic nie wiedziałam...... Kiepsko, nie lubię, kiedy coś, co jest dla mnie bardzo ważne i priorytetowe, pomimo mojej ciężkiej pracy idzie słabo. Wtedy ja sama czuję się słaba...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz