sobota, 22 stycznia 2011

Wydarzenia, które jeszcze tak niedawno były w sumie częścią mojego życia, a może nawet i częścią mnie samej teraz odbywają się zupełnie obok mnie, nie mają ze mną najmniejszego związku i, co więcej, dzieją się gdzieś daleko, gdzie moja wyobraźnia nawet nie sięga. Sama się zastanawiam, czy taki stan rzeczy mi doskwiera, czy też stałam się obrzydliwie obojętna na tym punkcie. To chyba mój problem, że zbyt szybko obojętnieję na to, co mi nie wychodzi albo co nie układa się po mojej myśli... A może to zaleta?

U jednych się dużo dzieje, ale u mnie raczej nie. Semestr się kończy, co oznacza, że jestem dokładnie w połowie drogi przez szkołę średnią. Średnia nie najgorsza, bo 3.9 (i tutaj pragnę się pochwalić pisząc o bardzo miłym zaskoczeniu, kiedy to weszłam na stronę dziennika internetowego i zobaczyłam, że dostałam 4.5 za spr z niemieckiego. Tutaj uwaga: nienawidzę niemieckiego i nigdy nie dostałam więcej niż 3.5, w dodatku nauka na ten zajęła mi wyjątkowo mało czasu).
Co więcej? Zapisałam się na prawko. Dwie bardzo nudne zajęcia z teorii za mną, czyli jakieś 3,5h. Co oznacza, że jeszcze TYLKO jakieś 26,5h? :C
Zaczynają się 18nastki. Yeeeeaaaaah. W piątek pierwsza. Tematyka? "Gwiazda rock'a".

Byle do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz