poniedziałek, 27 grudnia 2010

Obojętność na wszystko wzrasta. Skoro zawiódł on, to dlaczego każdy inny nie może zrobić tego samego?...

Edit:
Przysłowiowe światełko na końcu ciemnego tunelu bardzo łatwo pomylić z czymś innym, z jakimś odblaskiem czy po prostu urojeniem. Wciąż i wciąż dajemy się nabrać swojemu umysłowi, który momentami nas opuszcza lub drwi z naszych słabości i ułomności. Jednak kiedy raz pójdziemy w stronę tego światełka przepełnieni nadzieją, że "teraz wszystko się ułoży", "teraz będzie dobrze" i ta nadzieja zostanie zawiedziona już nawet najjaśniejsze światło nigdy nie da nam tyle nadziei co to pierwsze, to złudne. Powoduje to, że czasem możemy stracić wielką szansę na wyjście z tunelu, z ciemności. Tracimy ją, bo raz się zawiedliśmy, a przecież logika podpowiada, że trzeba się uczyć na błędach i nie dawać nabierać na to samo dwa razy. Choć kto czytał kiedyś wiersze Wisławy Szymborskiej dobrze wie, i zapewne zapadły mu w pamięć te słowa, że "nic dwa razy się zdarza i nie zdarzy". A skoro tak, to światełko, które raz nas zawiodło nie może tego zrobić po raz drugi! Tylko czy na pewno? Nie, nic nie możemy wiedzieć "na pewno", bo koleje losu są już dawno ustalone i to nie prawda, że możemy je zmienić. Naprawdę w to nie wierzę. Jeśli coś ma się wydarzyć, to się wydarzy - wcześniej czy później, a nic, totalnie nic nie dzieje się bez powodu. I wszystko, wbrew pozorom, działa na naszą korzyść, trzeba tylko nauczyć się tą korzyść odbierać, pogodzić się z tym no i oczywiście nie bać się ryzyka, bo to jest podstawa.
Co nas nie zabije, to nas wzmocni i tego się trzymajmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz