niedziela, 7 kwietnia 2013

Najlepsza chwila dnia? Zdecydowanie jest nią ta, w której wchodzisz do łóżka, przykrywasz się kołdrą i dokładnie w tej sekundzie, kiedy kładziesz głowę na poduszce czujesz się bezpieczna przed wszystkimi zmartwieniami dnia, jesteś daleko od wszystkich spraw, których nie załatwiłaś, nic nie jest w stanie Cię zmartwić. Dopełnieniem doniosłości tego stanu jest oczywiście preludium, w którym dopijasz ostatni łyk herbaty lub kawy, zamykasz książkę, z której się uczyłaś, gasisz lampkę przy biurku, zakładasz pidżamę i jakby na sekundę wkraczasz w inny świat.
Pojawia się teraz pytanie: czy może być coś lepszego od tej chwili?
Odpowiedź brzmi: oczywiście, że tak! Jedynym warunkiem jest posiadanie naszego prywatnego księcia z bajki tuż obok, możliwość poczucia jego kojącego oddechu na swoim karku oraz obejmującego nas ramienia, które pomimo faktu, iż jest zwykłym ramieniem, w naszej głowie stanowi pole bezpieczeństwa, ścianę, przez którą nie są w stanie przedostać się żadne troski, koszmary czy złe myśli. Dzisiaj niestety nie mam takiej możliwości, ale zapewniam, iż sama świadomość, że parę kilometrów ode mnie, w tym samym mieście, On leży w swoim łóżku i może o mnie myśli, daje mi spokój i beztroskę. Dodatkowo pewność, że jutro go zobaczę wymusza we mnie życiowy optymizm i chęć przeżycia jutra, pojutrza, itd. Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak bardzo szczęśliwa przez tak długi okres czasu... Jakby nie patrzeć, znamy się pół roku ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz