Miesiąc minął od początku studiów i co mogę powiedzieć? Jest trudniej niż myślałam, ale przecież się nie poddam, nie przegram.
Miłość rośnie wokół nas ogólnie ;) 3,5 roku i się doczekałam w końcu zmiany w życiu! Ogromnej jak na mnie, ale pozytywnej jak nic innego. Każdy dzień ma jakoś więcej sensu, mam dla kogo wstawać z łóżka, dla kogo jechać na uczelnię, no i też studiować tą japonistykę ;) zawsze myślałam, że po M. nie spotka mnie już nic takiego, że nie potrafię zaufać facetom itd., ale widzę, że jednak nie. Z zaufaniem co prawda jest różnie, ale wszystko się zmienia, z dnia na dzień ewoluuje na plus. Byłam przekonana, że związki nie są dla mnie, że jestem typem "wolnego strzelca", że związek mnie ogranicza, jest mi niepotrzebny i będę się w nim czuła nieswojo. Tymczasem rzecz ma się zupełnie inaczej, nie czuję żadnego ciężaru, wręcz przeciwnie - wiem, że jeśli cokolwiek złego mnie spotka to będę miała zawsze tą jedną, i co ważniejsze tą samą, osobę, do której będę mogła się zwrócić, wyżalić. Zawsze mogę wsiąść w tramwaj i po parunastu minutach przytulić się do niego. Do tego, którego prawie nie znam, ale mi to nie przeszkadza, bo dodaje to tylko smaczku - w końcu z dnia na dzień czuję, że lepiej go poznaję, z dnia na dzień staje się mi bliższy. I jakoś zamiast mnie przerażać - cieszy mnie to, daje motywację i zmniejsza rozmiar codziennych nieprzyjemnych spraw do mikroskopijnych wielkości ;) czego więcej mogłabym sobie życzyć?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz