Czasem sobie myślę, że wolałabym, aby rozmowa się w ogóle nie zaczęła niż zaczęła, ale skończyła tylko z powodu braku tematów albo rażącej w oczy powierzchowności i beblowatości tej rozmowy. Grrr.
O życiu najlepiej rozmyśla się albo w cieplutkim, wygodnym ubraniu, pod cieplutkim kocem gdzieś w głębi własnego pokoju, albo przy herbacie, albo kiedy przychodzi do nas taki dzień, w którym musimy wyjść na dwór, pójść na spacer w jakieś odludne albo i nie miejsce, usiąść na ławce i wpatrywać się głupio przed siebie i myśleć. Może też dopaść nas dzień, w którym jedyne co możemy zrobić to położyć się na ziemi, wyłączyć wszystkie światła zastępując je świeczkami aromatycznymi, włączyć ulubioną refleksyjną muzykę (tj. dołującą, tzw. smynty) i wpatrywać się w sufit, tym razem nie myśląc o niczym. Ja osobiście bardzo często rozmyślam o życiu, czy chociażby o minionym dniu stojąc pod cieplutkim prysznicem. Stoję sobie wtedy, zamykam oczy i myślę o tym co było, zastanawiam się nad tym co będzie. Generalnie dużo się wtedy zastanawiam. Np. dlaczego mam takie wielkie uda......
Tak, krok w stronę prawka zrobiony. Jutro pierwsza teoria. Strach się bać....
W środę zaliczenie z fizyki. Chwila prawdy, pierwsza i miejmy nadzieję jedyna i ostatnia chwila próby, siły psychicznej, wytrzymałości i próba swoich fizycznych i logicznych umiejętności. Oraz oczywiście próba charakteru nauczyciela - zlituje się, czy będzie chciał widywać mnie częściej?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz