poniedziałek, 6 grudnia 2010

To śmieszne i żałosne jak banalna rzecz może szybko i radykalnie zmienić humor. Ale trzeba iść do przodu, starać się myśleć o tym, co pozytywne, szukać myśli tam, gdzie chowa się nasza siła i o nią walczyć.

Póki co znalazłam jedno jedyne miejsce, które w połączeniu z jedną osobą (choć nie koniecznie) staje się moim małym azylem, półtora godziny dwa razy w tygodniu oczyszczenia myśli, totalnego spokoju, braku pośpiechu, robienia tego, co kocham - tak jakby półtora godziny transu. Mimo, iż czasem najchętniej zaparłabym się rękoma i nogami żeby tam nie iść to jednak coś mnie ciągnie i zmusza do pokonania lenistwa. Wszechogarniającego, wręcz natarczywego ostatnio lenistwa. Chyba jeszcze się nie zdarzyło, żebym nie wracała stamtąd z wielkim uśmiechem i jakąś taką lekkością oraz słodką pustką w głowie. Niestety wszystko się kiedyś kończy, tak więc także ten cudowny stan opuszcza mnie najczęściej zaraz po wejściu do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz