środa, 26 września 2012
sobota, 15 września 2012
Ech, pozory to jednak mylą! Siedząc w domu jestem przekonana, że na dworze jest zimno, wietrznie, ponuro i generalnie do dupy, że nic dobrego mnie nie spotka za murami domku. A tu proszę! Wygoniona w sumie na siłę do sklepu, wzięta na litość i ubolewanie, głos mojego dobrego serca i sumienia kazał mi zmusić się i wynurzyć z bloku na "świeże" zielonogórskie powietrze. I co mnie tam spotkało? Ulga, jakiś wszechogarniający spokój i chęć zostania na nim na zawsze. Krótka droga do sklepu zadziałała jak oczyszczenie ciała i duszy, chwilowe zamknięcie oczu i poczucie powiewu ciepłego wiatru wywołało uśmiech, a ujrzany po otwarciu powiek błękit nieba walczący o przewagę na niebie z nie najjaśniejszymi chmurami dodał siły, aby walczyć na ziemi z nie najprostszymi do pokonania przeszkodami. Humor na dzisiejszy dzień zapewniony, spokój ducha również i jakaś taka równowaga, harmonia i balans zostały osiągnięte. Czas na ostatnią imprezę wakacyjną, winobraniową, ostatnią przed rozpoczęciem tego nowego i nieznanego jeszcze etapu życia zwanego studiami.
Długie rozmowy od nocy do rana, powroty około 6.00 do domu i całonocne wielokrotne przemyślenia doprowadziły mnie do teorii, o której słuszności nie jestem jeszcze przekonana. Ale czuję, że na czas obecny tak trzeba zrobić. Zrezygnować z własnych pragnień i zachcianek na rzecz naprawdę ważnej rzeczy jaką jest przyjaźń. Trzeba zostawić wszystko losowi, biegowi zdarzeń, stopień ingerencji zmniejszyć do zera, temat rozmów o tym odłożyć na zawsze. Co ma być to będzie, a jak nie ma być, to nie będzie i i tak nic nie zmienię. Warto by o to walczyć, zabiegać, ale chyba wszystko ma swoją cenę, a na chwilę obecną gra wydaje się być nie warta świeczki. Albo tak przynajmniej chciałabym myśleć.........
Zostaje tylko podjąć decyzję czy fizyczne zachcianki powinny jeszcze poczekać czy nie. I znów zadać sobie pytanie co jest dla mnie ważniejsze. Impuls i chwila, rozkosz tu i teraz, kiedy mam taką chęć, czy może dalekowzroczne spojrzenie i dużo więcej warta nagroda, która może mnie czekać za pomyślenie...
Długie rozmowy od nocy do rana, powroty około 6.00 do domu i całonocne wielokrotne przemyślenia doprowadziły mnie do teorii, o której słuszności nie jestem jeszcze przekonana. Ale czuję, że na czas obecny tak trzeba zrobić. Zrezygnować z własnych pragnień i zachcianek na rzecz naprawdę ważnej rzeczy jaką jest przyjaźń. Trzeba zostawić wszystko losowi, biegowi zdarzeń, stopień ingerencji zmniejszyć do zera, temat rozmów o tym odłożyć na zawsze. Co ma być to będzie, a jak nie ma być, to nie będzie i i tak nic nie zmienię. Warto by o to walczyć, zabiegać, ale chyba wszystko ma swoją cenę, a na chwilę obecną gra wydaje się być nie warta świeczki. Albo tak przynajmniej chciałabym myśleć.........
Zostaje tylko podjąć decyzję czy fizyczne zachcianki powinny jeszcze poczekać czy nie. I znów zadać sobie pytanie co jest dla mnie ważniejsze. Impuls i chwila, rozkosz tu i teraz, kiedy mam taką chęć, czy może dalekowzroczne spojrzenie i dużo więcej warta nagroda, która może mnie czekać za pomyślenie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)